Witam gorąco!
Jak obiecałem - tak wysyłam, przepraszam za ilość zdjęć, ale tak trudno
się zdecydować :)
Razem z Laylą majówkę spedzilismy w Ustroniu i Wiśle. Można rzec, że
zdobyliśmy wybrzeże Wisły, Równicę i wszystko co w około. W przypadku
Layli na ten sukces składają sie dwie pary ramion ludzkich oraz 4 koła
samochodowe :) Oczywiście o wyprawach mierzonych czasem drzemek naszej
maleńkiej, z przyzwoitości, nie wspomnimy. Było wyjątkowo. Pierwsza
noc była przerwana w połowie, gdyż trzeba było odliczyć wszystko pokolei:
pani - sztuk1, pan - sztuk1, kocyk - sztuk1, zabawka, picie i można
wracać spać :) Jak tylko wszyscy się pokazali i odmeldowali z zabawkami
włącznie - przez nastepne dni było spokojnie i bez stresu.
Layla stała się gwiazdą wśród tłumów zainteresowanych nią homo sapiens.
Usłyszeliśmy prawdaż obelgę, coś o "mieszańcu goldena z labradorem",
ale uśmialiśmy się z tego, z Laylą włącznie. W większości przypadków
oczarownie nią stawało się wręcz uciążliwe, mimo, że nasza Layla rosła
w dumie, gdy zaczepiał ją ktoś i mówił jaka ona piękna i w ogóle. Szukaliśmy
ciszy i spokoju poza skupiskami ludzkimi. W barach czy restauracjach
czarowała wszystkich, nawet jak ucinała sobie drzemkę pod stolikiem
- jej popularność nie gasła. Smutne jest jedynie to, że spotkaliśmy
się tylko z kilkoma przypadkami kulturalnego zapytania się, czy aby
można pieska pogłaskać. W wiekszości przypadków było inaczej. Po pierwszym
dniu Layla juz zrozumiała, że jej stado to pani sztuk1 i pan sztuk1
- inne "stada", gdy nie zatrzymywaliśmy się na rozmowę - nauczyła
się ignorować. Tam gdzie my tam i ona - nie moze być inaczej.
Wyjazd okazał sie także świetnym sposobem na ćwiczenie czystości. Tutaj
osiągnęliśmy 98% sukces, nie licząc jednak małej wpadki na 3 dni. Layla
także pokonała swoją wrodzoną delikatność i wstydliwość - załatwia już
swoje potrzeby na wyciagnięcie smyczy. Tutaj pomocna okazała sie dłuższa
smycz treningowa. Równolegle rozpoczęliśmy próby podążania na spacerach
bez smyczy. Z wiadomych względów do pełnej swobody jeszcze daleko, ale
Layla ciągle pozostaje wierna zasadzie: gdzie my - tam i ona.
Po każdym spacerze domaga sie wręcz "myjni" - tak roboczo
nazwaliśmy usunięcie błota przed wejściem na salony :) Ćwiczymy także
zabawę w chowanego na bezpiecznym terenie, zawsze odnajduje nas bezbłędnie.
Przepraszamy za zdjęcia z gryzioną smyczą, ale czego nie robi się dla
dobrego ujęcia. Layla raczej nie traktuje smyczy jako zabawki, a jeśli
się jej zdarzy, smycz przegrywa z ulubioną zabawką lub przebiegnięciem
się po trawniku.
Layla uwielbia się z nami bawić i jest tak radosnym psiakiem, że tylko
pozostaje nam po raz kolejny podziękować rodzince Agentów za tak mądrego
goldena!
I nawet jak ćwiczymy, aby nie świętować tego, że właśnie zdobyła z dumą
łóżko i fotel, mimo, że ona zupełnie nie rozumie dlaczego nie dzielimy
jej radości - wręcz z prędkością błyskawicy stawiając ją na podłogę
- to jej spojrzenie, jej merdający ogonek, wystawiona do głaskania mordka
- leczą wszelkie troski dnia codziennego i wlewają wiele radości w nasze
życie.
Po tak udanej majówce, planujemy już wakacje. Nie wspomniałem jeszcze,
że Layla uwielbia swoją tylnią kanapę w samochodzie :) zapięta w pas
śpi sobie lub próbuje wciśnąć swój nos pomiędzy nasze łokcie - oby jak
najbliżej :)
Tymczasem w domu ćwiczymy czystość, jeszcze zaliczamy wpadki, ale jesteśmy dobrej myśli.
Myślimy także o kursie grzecznego szczeniaka, tak dla pewności aby nie
popełnić błędów które skrzywdzą naszą Layle na przyszłość, no i aby
socjalizować się przede wszystkim. Może pod koniec maja - coś się w
tej kwestii "urodzi".
Pozdrawiamy, Michal, Sandra i Layla
PS
Nie wspomniałem o oswojonych rowerach, samochodach, koszach i zatrzymywaniu
się przed jezdnią - w końcu za chwilę kończymy 4 mc :)













































|