Gabi nad morzem...
lipiec 2006 r.

Wstecz

Zapraszam do obejrzenia moich wakacyjnych wspomnień...


Szum morza, plaża, tony piasku i muszelek... i ten morski aromat.
Mmm, to uwielbiam :-)

Na plaży o patyczku każda psiuńcia marzy...

 

Czasami musiałam rozruszać swoich dwunożnych.
Wystarczyło otrzepać się tuż po wyjściu z wody
i schłodzić ciałka mojego stada lub zabrać część garderoby i... śmignąć w dal :-)
Hi! hi! Biegali za mną jak szaleni.


Uwielbiam pieszczoty i wygodny kocyk zawsze i wszędzie...
Czasem musiałam delikatnie "wywalczyć" sobie przestrzeń życiową na nim.
A jeśli jeszcze wpadnie coś smacznego do brzucholka to już pełnia goldeniego szczęścia.

Tak wygląda suszenie ogona :-)


Chętnie pomagałam wytrzepać ręczniki, kocyki... lub inną bieliznę.


Z uwagą śledziłam poczynania swojego stada i pilnie strzegłam dobytku.


Były też ćwiczenia w tropieniu. Zadanie było bardzo łatwe, bo tropiony był tuż pod ręką.
No, raczej... jego ręka była tuż pod moją łapą. I wszystko szło gładko do momentu,
gdy z wykopywaniem doszłam do czupryny.
Przerażający okrzyk "ratowanego" informował, że zdałam egzamin :-)
Jak krzyczy to żyje, no nie? A o to przecież chodziło.


Woda to mój drugi żywioł. Szczególnie podczas upałów...
Łowienie topielców i wygrywanie wodnych wyścigów to już normalka.

Czas słodkiego leniuchowania... i podglądania biegających i fruwających.

A tutaj z lewej ja... z goldenem Asem,
A z prawej też ja i golden - import z Niemiec.
Pozdrawiam Was chłopaki :-)

Duuużo odpoczywałam... i leczyłam skołatane nerwy :-)


A jakże, było też szaleństwo!
Szalałam, skakałam, biegałam ze świeżo poznanym chartem afgańskim...


Niufek (Nowofunland) wzbudzał respekt swym wyglądem...
Pomimo swoich rozmiarów wcale nie był groźny!
Jednak nakłonienie go do zabawy zajęło mi sporo czasu :-)


Nadszedł
czas pożegnań.
Żegnaj lato. Do przyszłego roku...

Wstecz