Gabi i Strzecha Akademicka
sierpień 2005 r.


Wstecz

Strona główna Galerii

Będąc z wizytą "u ufoludków"
upatrzyłam sobie właśnie tę ścieżkę.
Z góry wyglądała jako dróżka równa,
prosta i prowadząca wprost do psiej miski...

Niestety, delikatna niteczka
okazała się okazałym kamiennym traktem.
I ciągnął się on... jak ogon.

Wkrótce wielkie mrowisko stało się malutkim...



W ten sposób nauczyłam się pić "z gwinta".
To chyba przydatna umiejętność :-)

Ostatnie spojrzenia z górki
i powoli turlikamy się w dół.

Po "paru" minutach przeszukiwania krzewów
dotarliśmy do... Strzechy.
Wielkie gmaszysko, ale zatrzymujemy
się tylko na krótki odpoczynek.

Stoimy na rozdrożu...
Co tu wybrać?
Juhu! Trafna decyzja!
Idę moczyć futro w górskim stawie.
Uhaha!!!!
Cel? Schronisko "Samotnia".

Wstecz