Gabi i Emi na polanie
w Sopotni Wielkiej
czerwiec 2007 r.

Wstecz

Z trasy na Pilsko przegoniła nas ulewa!
A już kilka kilometrów w dół - cieplutkie słoneczko skusiło nas do zatrzymania się na polance.

Dla rozruszania: rodzinne wyścigi.

Kto wygrał?
Nie my! Bo jako jedyne nie oszukiwałyśmy!
Ech, te dwunożne!

Mimo to,
zasłużona miska z wodą dla wszystkich!

A następnie na chwilę wytchnienia.
Cóż dzionek ciepły i parny!

Emi po uzupełnieniu płynów.

I...
...brykania czas nadszedł...

Trwało to troszkę, więc troskliwa Gabi zainteresowała się
czy wszystko u Emi w porządku.


Krótka sesja zdjęciowa zaowocowała tym co ponizej.



A jak zrobiło się już naprawdę duszno i gorąco poszukałyśmy chłodu
w cieniu stalowego rumaka oczekując na decyzję o powrocie.

Hurra, jedziemy do miski!


Wstecz