Gabi odkrywa ruiny zamku w Bobolicach
wrzesień 2007 r.

Wstecz

Zaczyna się interesująco.

Tajemne przejścia, kamienne skrytki,
mnóstwo zapachów i słoneczna pogoda.

Dużo przestrzeni do biegania, a ja na uwięzi.
Gdyby tylko ta smycz
gdzieś się chwilowo zapodziała... ;-)


Zbliżamy się!
Oto zamczysko w całej okazałości...

Oooo, pomyśleć, że kiedyś wejścia do tego zamku strzegły całe stada rycerzy.

Rusztowania wyglądają
jak resztki maszyn oblężniczych...

No i rycerzy nigdzie nie wyczuwam :-)
Wymyły się czy co?

Jak oni po tym wchodzili?

Ale armata! Już wiem!
Wystrzeliwali się z nich poza mury obronne.

Ha! Jestem genialna!

Nie?
Pańcio wszystko mi wyjaśnił. To jest beczka śmiechu - wchodzi się do środka i... wrrrr.
Tyle, że dzisiaj nieczynna. Szkoda...

Jak w dawnych wiekach, tak i ja teraz niczym
śpiący rycerz na warcie wyglądam na świat.
Oooo, śliczny widoczek... na skałkę z dziurką!

Biedni Ci rycerze byli...
Nudno, tak sterczeć i wypatrywać,
czy nic nieproszonego się nie zbliża.

Tak zapewne na świat zerkały
nadobne księżniczki i królewny wypatrując swych oblubieńców.

Może z tego właśnie okna machała do swego księciunia jedna z ówczesnych księżniczek? Któż to wie...

Już czas wychodzić.
Idziemy do tej dziurki w skałce.

Siad? Zostań! Pstryk!
A muszę?

Łe, nudno tak samej. Idę z Wami.

Szkolę swojego małego człowieka
trudnej sztuki skradania się...
Podkradamy się do... skałki.

A oto i ta skałka z dziurką.
Warto się przyjrzeć. Zdjęcie nie oddaje jej uroku i rozmiarów.
Skałka i dziurka dość spora, bo
ludki wchodzą w otwór na stojąco.

Wstecz