Gabi w poszukiwaniu złotej rybki
Ruiny zamku w Kopicach
lipiec 2006 r.

Wstecz

Posiadłość imponująca.

Otoczona stawem pełnym pływających żyjątek.
Będę czujna...

Prześliczne wieżyczki i łuki.

Wow!
Zupełnie mnie zaskoczył ten potworzasty.
Patrzy tak z wysoka jakby zaraz chciał
wyskoczyć tu do mnie.

Wuwu! Wuwu! Wuuuu!

He, he!
Wygląda, że wyskoczył ze skorupy i... zwiał.
Tylko drucik został.

Ma się ten doniosły głosik.

Ooo!

Toż to raj.
Już jestem! Już jestem!
Już pędzę!

Złote rybki! Czekajcie!!!

Trzeba tylko ostrożnie stawiać łapiątka...
Ooo! Golden! Idę do Ciebie!

Plum!
I już po nozdrza w wodzie,
a Golden wyparował...

Zatem przystąpiłam do poszukiwań...

Dłuuuugo przetrząsałam wodne zakamarki.
Znalazłam tylko piłeczkę.
Pewnie dlatego, że jedyna
przede mną nie uciekała.

Wygląda na to, że jedyną złotą byłam Ja.

Chwilę później na słoneczku suszyłam futerko.
Z uśmiechem...

i na poważnie.

Następnie
przystąpiłam do zwiedzania posesji.

Co tam za kolumną piszczy?
Nic.
Pustka i bida z nędzą....

W tylniej części odkryłam ogródek
i znalazłam sobie przyjaciela.

Biegałam z nim po całym ogródku.

Widok z dalszej części ogrodu.

Chwilkę później!
Wykorzystując nieuwagę
i zauroczenie miejscem mojego państwa...

Wyczułam!
Popędziłam!
Zamoczyłam!

Właśnie tutaj!
Zamoczyłam się w tym wiekowym bagienku.

Już mi starczy.
Dajcie pomocną łapkę...
Szybko, bo się rozpuszczę.

Próbowałam się też przedostać na drugi brzeg,
ale łódź przeprawowa szybko zmieniła się
w łódź podwodną,
a ja znalazłam się po łokcie w wodzie.

Cóż, trzeba było przejść po stylowym mostku.

Aha! Zapomniałam się pochwalić.
W dwie sekundy wytropiłam
chowającego się przede mną Pana!
Uuuu! Wszystko widzę. Tu jestem!

Czas do wozu.

Ale, ale! Chwileczkę!
Jeszcze tylko powcieram w siebie troszkę wiejskiego zapachu i możemy wracać...

Wstecz