Gabi w poszukiwaniu pięknej królewny
na zamku w Mosznej
lipiec 2006 r.

Wstecz

Zaczyna się fajnie.

Bramy wejściowej strzegą
dwa golasy z tarczami.
Hi! Hi!

Duże pieski mają tu luksusy!
Ale im budę postawili. Fju! Fju!

Buda z takim metrażem
to marzenie każdego psiaka!

No, ale, tego...
Jak można! Pieski, do zaprzęgu!?

Lepiej czmychnę czym prędzej z tej okolicy.

Oto i zamczysko!
Obeszłam je od strony ogona.

Ciesząc oko widoczkiem pilnie wysłuchiwałam
zadań do wykonania:
1. odnaleźć zagubioną w 99 wieżyczkach królewnę
2. wyśledzić, wywąchać ją lub wyszczekać
3. Znaleźć jej męża królewicza...

Czy to na pewno zadanie dla mnie?
Mam zostać... swatką?

No dobrze. Już wącham!
Czuję, że jesteśmy coraz bliżej.

A tu nagle - Puuuufff!
Ufff! To tylko fontanna.

Oto ja osobiście wciąż bez strachu.
Tuż przy fontannie.

Tutaj złożyłam swoje kości na trawniku.

Spojrzenie na zameczek.

Za chwilę rozpocznę poszukiwania tej.. no...
Kogo ja miałam szukać?
Zapomniałam...

Myślę, że kapiel dobrze mi zrobi.
Schłodzenie mózgownicy
dobrze wpłynie na pamięć.

Zabawa w aportowanie? Chętnie.
Tylko z rybkami bawić się nie wolno.

Zostały mi rejsy wahadłowe.
Ląd - piłeczka.
Piłeczka - ląd.

Pytacie, co z księżniczką?

Naszukałam się, ale znalazłam.
Jest widoczna za mną
w najwyższym oknie
w najwyższej wieżyczce.

Widzicie?
Oj! Biedulka!
Nie doczekała się swego księciunia.
Ale wciąż ciepliwie z okienka go wypatruje.

Wstecz